sobota, 4 lutego 2017

The Duke of Burgundy (2014)




Zasadniczo można by się zastanowić, jaki jest sens w wytykaniu mężczyznom twórcom filmów, że kręcą takie właśnie obrazy, jak ten, który niejaki Peter Strickland okrasił tytułem „Duke of Burgundy”? To tak jakby erotomanowi zarzucić, że siedzi całymi dniami i nocami przed monitorem komputerowym, i przegląda filmy i zdjęcia z kobietami, ciesząc się, że ma je na wyłączność. Zamknięte w prostokąt, jak twórca filmu miał je zamknięte w pewnej posiadłości, dzięki czemu nie musiał kombinować, jak stale mieć je pod „ręką” i „na oku”. Dlatego można by pominąć potrzebę znęcania się nad kolejnym dziełem faceta, któremu wymarzyło się podglądać w czasie realizacji swego dzieła kilka pań, które czyniły wszystko aby nie musiał się nimi dzielić z innymi mężczyznami. Bo takiż to paradoks w tym filmie zaistniał, że w zasadzie dzieło zaludniają praktycznie same kobiety. Konwencja musiała przede wszystkim zadowolić twórcę mężczyznę. Dlaczego przykładowo na prelekcji gdzie omawia się motyle, na widowni są same panie? Pytanie z gatunku tych, które podsumować można: czepiasz się! Dlaczego dość często powtarza się podobna reguła – odnośnie filmów, gdzie mężczyźni w specyficzny sposób przedstawiają zaludniające film kobiety, będące w określonych relacjach z innymi? Wydarzenia do jakich dochodzi w tym filmie, pracują na rzecz uznania że produkt spełnia warunek aby uznać go za obraz fabularny? Skoro kobiety w nim występujące miały tylko umożliwić twórcy zetknięcie się z nimi. Przyglądać się im, łącząc je ze sobą. Twórca do tego stopnia dążył do wyeliminowania z planu filmowego mężczyzn, iż postanowił uczynić z aktorki Fatmy Mohamed… stolarza. Oczywiście nie mogła przy tym zbrukać wizerunku kobiety – więc także wpisywała się w pewne wyobrażenie jak winna wyglądać. Myślę że gdyby twórca poszedł o krok dalej,
w sensie postarał się o jakieś sensowne sceny plenerowe, okazałoby się że panie w ogóle obracają się w środowisku wyłącznie innych pań, pośród których potencjalna „kominiarka” wdrapywałaby się na komin po dachu w szpilkach, w pełnym makijażu i odpowiednio ułożonej fryzurze. Aby męskie oko miało na czym osiąść.

Cóż, film zawsze powstaje po coś. Nie tylko po to aby przedstawić historię. W takich jak ten, chodzi o to aby mężczyźni mogli poobcować z kobietami, łącząc je ze sobą. Zarówno na planie filmowym, jak i podczas oglądania tej produkcji.






















































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz