Zasadniczo można by się zastanowić, jaki jest sens w wytykaniu
mężczyznom twórcom filmów, że kręcą takie właśnie obrazy, jak ten, który niejaki Peter Strickland okrasił tytułem „Duke of Burgundy”?
To tak jakby erotomanowi zarzucić, że siedzi całymi dniami i nocami przed
monitorem komputerowym, i przegląda filmy i zdjęcia z kobietami, ciesząc się,
że ma je na wyłączność. Zamknięte w prostokąt, jak twórca filmu miał je
zamknięte w pewnej posiadłości, dzięki czemu nie musiał kombinować, jak stale
mieć je pod „ręką” i „na oku”. Dlatego można by pominąć potrzebę znęcania się
nad kolejnym dziełem faceta, któremu wymarzyło się podglądać w czasie realizacji
swego dzieła kilka pań, które czyniły wszystko aby nie musiał się nimi dzielić z
innymi mężczyznami. Bo takiż to paradoks w tym filmie zaistniał, że w zasadzie
dzieło zaludniają praktycznie same kobiety. Konwencja musiała przede wszystkim
zadowolić twórcę mężczyznę. Dlaczego przykładowo na prelekcji gdzie omawia się
motyle, na widowni są same panie? Pytanie z gatunku tych, które podsumować
można: czepiasz się! Dlaczego dość często powtarza się podobna reguła –
odnośnie filmów, gdzie mężczyźni w specyficzny sposób przedstawiają
zaludniające film kobiety, będące w określonych relacjach z innymi? Wydarzenia
do jakich dochodzi w tym filmie, pracują na rzecz uznania że produkt spełnia
warunek aby uznać go za obraz fabularny? Skoro kobiety w nim występujące miały
tylko umożliwić twórcy zetknięcie się z nimi. Przyglądać się im, łącząc je ze
sobą. Twórca do tego stopnia dążył do wyeliminowania z planu filmowego
mężczyzn, iż postanowił uczynić z aktorki Fatmy Mohamed…
stolarza. Oczywiście nie mogła przy tym zbrukać wizerunku kobiety – więc także
wpisywała się w pewne wyobrażenie jak winna wyglądać. Myślę że gdyby twórca
poszedł o krok dalej,
w sensie postarał się o jakieś sensowne sceny plenerowe, okazałoby
się że panie w ogóle obracają się w środowisku wyłącznie innych pań, pośród
których potencjalna „kominiarka” wdrapywałaby się na komin po dachu w szpilkach,
w pełnym makijażu i odpowiednio ułożonej fryzurze. Aby męskie oko miało na czym osiąść.
Cóż, film
zawsze powstaje po coś. Nie tylko po to aby przedstawić historię. W takich jak
ten, chodzi o to aby mężczyźni mogli poobcować z kobietami, łącząc je ze sobą. Zarówno
na planie filmowym, jak i podczas oglądania tej produkcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz