piątek, 20 marca 2015

Film "W ukryciu" (2013)



Postanowiłam przemóc się i obejrzeć „W ukryciu” (2013).

Daje się zauważyć, że twórcy tego obrazu wyszli z potrzebą takiej realizacji filmu, aby była do udźwignięcia przy niskim budżecie. Co niestety wyziera z ekranu. Sama realizacja miała być do ogarnięcia przy małym wysiłku – a to dało się uczynić poprzez wymyślenie historii jaką można ulokować w kilku pomieszczeniach. A pojedyncze dodatkowe sceny dziejące się poza mieszkaniem tylko utwierdzają w tym, że obraz ten jest strasznie ubogi jeśli chodzi o „epatowanie” akcją w terenie. Ogólnie film ociera się o teatr telewizji.

Fabuła trąci straszliwymi skrótami. Stąd brak szansy by z większym sensem budować napięcie, na co wpływa przecież ma ten wojenny czas, to samo odnosi się do relacji pomiędzy bohaterkami i innymi osobami. W ogóle niewiarygodne staje się dla mnie przekonywanie Ester, iż wojna jeszcze się nie skończyła – więc moja droga Ester tkwij jeszcze pod podłogą i bój się by ktoś nie odpowiedni nie zajrzał do mieszkania. 



Nie wiem tak do końca, jak opisać główną bohaterkę Janinę. W próbach opisania filmu akcentuje się fakt, że żadna z nich nie jest lesbijką. Estera na pewno. Nawet nie jest bi, a określone zachowania względem Janiny wynikiem sytuacji, gdzie podporządkowana i zależna, postanawia jednak wejść w relację seksualną, której w ogóle nie uwzględniałaby w swej głowie w innej sytuacji. W zasadzie na miejscu Janiny mógłby być po prostu mężczyzna. I gdyby ten film powstawał wcześniej – Janiną byłby on właśnie. Tym sposobem nie byłoby utyskiwania ze strony homofobów, że niepotrzebnie „promuje” się „zboczenia”. Teoretycznie określone ujęcia Janiny po łóżkowych zabawach z mężczyzną, mogłyby nakierować na to, że seksi się z nim wbrew sobie. I nie jest to dla niej satysfakcjonujące – zresztą w zasadzie tak się to przedstawia, że trudno o inne wrażenie. Co by miało oznaczać iż w zasadzie albo jest bi, ale akurat emocjonalnie nie jest zdolna związać się z facetem ponad oddanie się seksieniu, albo też dopiero zaczyna sobie poprzez określone doświadczenie układać w głowie, iż niepotrzebnie ulega heteronormie. W sytuacji gdy winna zamknąć się na związek z mężczyzną i otworzyć na kobiety, bo niby takie ma oczekiwania wobec niej jej prawdziwa natura. Sytuacja wojenna i przechowywana w mieszkaniu dziewczyna, stwarzają jej dobre warunki do realizacji tych pragnień, jakie nam się eksponuje z udziałem Janiny. Nie wierzę w obsesję na Ester tłumaczoną nam w filmie jako pewien substytut np. głodu uczucia dla człowieka niezależnie od płci. Czy w wyniku samotności, bo… W końcu jeśli by tylko chciała, mogłaby utrwalać kontakt z innymi ludźmi. Stąd czemu miałoby służyć wybieranie takiej opcji życia, gdzie byłaby odludkiem? Nie przekonuje to co zaprezentowano – i pozostaje w zasadzie (paradoksalnie) tylko obsesja na Ester wynikająca z jej psychoseksualnej orientacji, jakiej to w innych warunkach nie mogłaby dać szansy. Stąd wykorzystywanie wojennego zagrożenia dla ukrywanej dziewczyny. A tym sposobem byłby to ślad kierujący na uznanie, że Janina mogłaby być les, a przynajmniej bi. Agresywne odtrącenie dotychczasowego partnera do łóżkowych zabaw wynikała z uświadomienia sobie kim jest, czy z faktu, że poza określonymi fizycznymi doznaniami, niczego więcej nie była zdolna od niego otrzymać? Tyle tylko że każdy męski bohater, poza ojcem, także był traktowany przez nią raczej ze znieczulicą. 



Próbując zrozumieć kim była Janina, i czy rzeczywiście wojenne warunki i trzymana „pod kluczem” Ester pozwalały jej odważyć się na wyeksponowanie swojego „lesbijstwa” (choć nadal tylko w warunkach domowych), przypomina mi się historia wykreowana przez Sarę Waters, która akcję jednej ze swych powieści ulokowała w Londynie czasu tejże II wojny światowej. Uwidaczniając poprzez losy bohaterek, że czas wojny pozwolił kobietom realizować się w rolach, do jakich normalnie nie miałyby dostępu, chyba że bardzo byłyby przy tym zdeterminowane. Mogły doświadczać czegoś, co byłoby niedostępne w czasach pokojowych ówczesnej epoki.



Oczywiście twórca filmu przedstawiając kobiety, stosuje typowe zagrywki – pokazując je nago, no głównie półnago. Często eksponując piersi. Można by sobie zadać pytanie, czy gdyby na miejscu Janiny był mężczyzna, także zaprezentowałby go na golasa, przy czym aby robiło to wrażenie, musiałby pokazać coś więcej jak płaską klatę…



Jeśli film ten miał zaprezentować homoseksualną relację, ze szczególnym ukazaniem odkrywania u Janiny swojego prawdziwego ja – to nie wyszło. Zbyt pobieżne wszystko, ubogie jeśli chodzi o charakterystykę postaci. To wykazanie uświadomienia sobie przez Janinę kim naprawdę jest. To odnośnie tropu – że jest les, czy bi. Bo przecież oglądając, daje się wyciągnąć określone wnioski.



Zabawne, że swego czasu odnośnie filmu "Edi" (2002) recenzentka w jakimś starym numerze „Zadry” zaakcentowała, iż twórcy z jakiegoś powodu unikali takiego przedstawienia bohaterów filmu, gdzie doszłoby do odwołania właśnie do homoseksualnej relacji. Choć nie bardzo widziałabym w tym sens – znaczy po cóż miano by lokować w danej historii coś, bez czego ten film mógł się obejść?

Czy w filmie „ W ukryciu” można było sobie darować „lesbijki” na rzecz „obsesji” posiadania „na własność” drugiej osoby, ograniczania jej? Byłaby tylko kwestia jak to podbudować, by wychodziło wiarygodnie? Jeśli twórca uznał, że obsesja Janiny wynikała z otworzenia się na własną seksualność, z czego wynikała „obsesja” do wykorzystania Ester i warunków wojennych – to nie było przekonywujące. Może film był za krótki? Może nie potrafiono to przekazać? A jeśli nie potrafiono, to dlaczego? Czyżby temat pokazania relacji homoseksualnej, i nagości miały w przekonaniu twórców wystarczyć dla opowiedzenia kim jest kobieta, w tym taka która nie jest heteroseksualna? Skoro tak, potwierdza to tylko, że nagość i byle jaką relacje dwóch kobiet, twórcy uznają za podstawę przy opowiadaniu czegoś co nieheteronormatywne. Tym sposobem nie rozumiejąc, za co się zabierają. Czyli konsekwentnie grzeszą naiwnością i sposobem myślenia o czymś, co kolejny raz okazuje się dla nich całkowicie obce. Miały przemówić cycki, trochę „miziania” w kraju homofobicznym, gdzie takie rzeczy to nadal tabu – a jeśli twórca sądził że da się odkryć co miał na myśli odnośnie filmu – to trzeba bardzo napracować się nad interpretacją. Co służy podniesieniu wartości innym filmom, ale tu potwierdza się tylko, iż historia trąci jednak nieudolnością realizatorską…

A mogło być ciekawie. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz